środa, 22 sierpnia 2012

Lecz O!


Jakbym miała się dłużej zastanowić to ZIMA kojarzy mi się z jedzeniem które za zadanie ma poprawić nastrój, pokrzepić, a najlepiej dodatkowo jeszcze ozdrowić. Zimowa aura jakoś bardziej sprzyja takiemu jedzeniu.
Niestety zdarza się, że lato poczęstuje nas takimi dniami, które po prostu z założenia i w dodatku od samego rana są złe.


W takich sytuacjach cieszę się, że lato ma nad zimą tę przewagę, że w lodówce znajdują się (zazwyczaj) prawie wszystkie potrzebne składniki, aby przyrządzić potrawę, której sama nazwa wskazuje nam swoje przeznaczenie. Leczo!



CO?

  • 2 KIEŁBASKI
  • kawałek SZYNKI (opcjonalnie)
  • 4 MARCHEWKI
  • 1 PAPRYKA
  • 5 POMIDORÓW
  • 2 CEBULE
  • 5 ZĄBKÓW CZOSNKU
  • mały KONCENTRAT POMIDOROWY
  • 1 CUKINIA

JAK?

  • Kiełbasę i szynkę pokroić na ulubionej wielkości kawałki. Wrzucić do garnka z wodą i dusić. 
  • Później pokroić marchewkę i dorzucić do duszącej się kiełbasy. 
  • Następne w kolejności są: cebula, czosnek i papryka. Kroimy i dorzucamy. Dusimy wszystko razem około 10 minut.
  • Po tym czasie dorzucamy pokrojoną cukinię, za nią pomidory - najlepiej bez skóry i dusimy wszystko razem 10 - 15 minut. 
  • Dodajemy całe opakowanie koncentratu pomidorowego oraz przyprawy. Ulubione!                  (Ja dodaję słodką paprykę, pieprz, sos sojowy, ocet, miód)
  • I dusimy na małym ogniu wszystko razem, aż się przegryzie...
Potem nakładamy do kolorowego talerza, robimy herbatę, siadamy na łóżku, zawijamy się w koc, bierzemy książkę, gazetę, pilota albo puszczamy ulubioną muzykę  jemy, jemy... aż pójdziemy spać i następnego dnia świat jest już lepszy!

* Jeśli lubimy dania pikantne kiełbasę polską możemy zastąpić kiełbasą hiszpańską (chorizo)

** Warzywa podane są w takiej a nie innej kolejności, ponieważ każde z nich potrzebuje innego czasu na dojście do miękkości. Dzięki temu możemy zacząć dusić leczo, kiedy jeszcze nie wszystko jest pokrojone.Poza tym leczo najlepiej smakuje jeśli ma czas na przegryzienie się.




poniedziałek, 13 sierpnia 2012

Letnia Zapiekanka Owocowa

Letni dostęp do owoców jest bardzo miły i stosunkowo niedrogi. Dzięki temu możemy bawić się przepisami oraz bez obaw eksperymentować z formą aby zapełnić brzuszki Najmłodszych.

Pomysł przyszedł sam, chyba w wyniku zniecierpliwienia.
Podczas spacerów często odwiedzam kawiarnie z Chłopcem i On zawsze domaga się ciastka.
Czemu więc nie produkować słodyczy w domu?
Za niespełna godzinę pracy otrzymujemy świetną nagrodę jaką jest pewność podania Dziecku wartościowego pokarmu, a przy okazji zapewnienia mu niezwykłej frajdy jaką daję zjedzenie ciastka!

Zresztą nie tylko Dziecku...

Miało być lekko, słodko i przyjemnie. 
Powstały trochę zapiekane owoce, a trochę babeczki...




CO?
  • 50g masła
  • 100g mąki
  • 25g  brązowego cukru
  • borówki, jagody lub porzeczki (pojemniczek, żeby część można było zjeść w trakcie przygotowania)
  • śmietana sojowa
  • cukier perlisty
JAK?

Z mąki, masła i cukru zagniatamy kruche ciasto. 
Rozwałkowujemy na grubość możliwie jak najmniejszą i wykładamy nim foremki do babeczek.
wkładamy na 7-10 minut do pieca rozgrzanego do 120 stopni.

Po wyjęciu wlewamy w babeczkę śmietanę sojową (tak po dosypaniu owoców nie wylewało się ponad poziom ciasta). Wrzucamy owoce i obsypujemy babeczkę cukrem perlistym. Wkładamy do piekarnika jeszcze na 10-15 minut. W zależności jak bardzo wypieczone babeczki lubimy. 
Gotowe!

Wystarczy zapakować do torby i zajadać na świeżym powietrzu między karuzelą a piaskownicą!






piątek, 10 sierpnia 2012

Lawendowy Kurczak

Dostałam kiedyś od mojej przyjaciółki torebkę z suszoną lawendą i długo nie wiedziałam co z tym zrobić.
Wielokrotnie zabierałam się do zrobienia dla Chłopca pożywnych babeczek z dodatkiem tych kwiatów.
Jednak każda wymówka była dobra, więc lawenda leżała odłogiem.
Aż do wczoraj...



CO?                                                      

  • łyżeczka suszonej lawendy
  • łyżeczka świeżej bazylii
  • łyżeczka świeżej kolendry
  • jeden ząbek czosnku 
  • oliwa z oliwek
  • łyżeczka miodu
  • 1/2 filiżanki jogurtu bałkańskiego
  • jedna szalotka - opcjonalnie

JAK?

Zioła, czosnek i miód ucieramy ze sobą w misce. Następnie dolewamy oliwę (około 5 łyżek) i ucieramy jeszcze przez chwilę. Dodajemy jogurt i odstawiamy.

Piersi z kurczaka (po jednej na osobę) kroimy na duże kawałki i wkładamy do marynaty. Przykrywamy folią i odstawiamy na 2- 3 godziny do lodówki. 
Jak wiadomo i dłużej mięso leży w marynacie tym lepiej więc jeśli planujemy obiad dzień wcześniej możemy odstawić mięso na całą noc. 

Po wyjęciu z lodówki układamy mięso w naczyniu żaroodpornym, zalewamy marynatą. Ja całość posypałam jeszcze drobno pokrojoną szalotką. 
Wstawiamy na 45 minut do pieca rozgrzanego do 150 stopni. 

  • proporcje te dostosowane były do jednej podwójnej piersi. 


Obiad wyszedł pierwszorzędnie. Ledwo wstaliśmy od stołu...
Jedynie Chłopiec nie tknął.... 

czwartek, 9 sierpnia 2012

K u s K u s S o w a



Nie zawsze umiem się zdecydować co podać jako dodatek... Czy lepsza będzie jakaś kasza, a może zwyczajny, biały ryż?


Najlepiej będzie podać ziemniaki i jakąś sałatkę...


Tylko jaką?!


Wtedy zdarza się, że do głowy przychodzi jakiś mix: sałatko - dodatek, niezastąpione w każdej dziedzinie życia dwa w jednym.

Takim sposobem narodziła się KUSKUSOWA SAŁATKA...

Nie narzuca się, nie jest zobowiązująca. Można ją podawać do różnych rzeczy, albo potraktować jako lekkie, samowystarczalne danie. Dlatego też nadaje się na pierwszy przepis.




CO? (będzie nam potrzebne)

  • 3/4 kg POMIDORÓW 
  • 10 ml OCTU KOPERKOWEGO (możemy zastąpić go octem balsamicznym)
  • szklanka KUSKUSA
  • 1/2 CUKINII 
  • 1 ząbek CZOSNKU 
  •  łyżka OLIWY Z OLIWEK (możemy zastąpić ją olejem słonecznikowym) 
  • kilka CZARNYCH OLIWEK 
  • po łyżce, najlepiej świeżych ziół: BAZYLIA, KOLENDRA, PIETRUSZKA 


JAK? (będą wyglądały przygotowania)


  • W garnuszku rozgrzewamy oliwę i WRZUCAMY na nią obrane ze skórki, pokrojone pomidory. Po chwili podlewamy wodą i DUSIMY około 30 minut (bez przykrycia). Po tym czasie MIKSUJEMY.
  •  DOLEWAMY ocet koperkowy i trzymając na małym ogniu, co jakiś czas mieszając czekamy aż zgęstnieje. Po czym odstawiamy z ognia. 
  • W drugiej miseczce ZALEWAMY wrzątkiem drobno pokrojoną cukinię i odstawiamy. 
  • Szykujemy kuskus zgodnie z instrukcją podaną na opakowaniu. 
  • Następnie ŁĄCZYMY gotowy kuskus, odsączoną cukinie, zioła i powstały keczap*. MIESZAMY i posypujemy czarnymi oliwkami. 



* Z podanych proporcji otrzymujemy nadwyżkę keczapu, dlatego możemy go przelać do słoiczka i cieszyć się nim jako dodatkiem do innych dań!


W każdym razie do kuskusu dodajmy taką jego ilość jakiej potrzebujemy według naszego własnego uznania.


P o C Z Ę S t U n e K



WSZYSCY piszą blogi.

PRAWIE wszyscy kulinarne..

KAŻDY chce aby jego był wyjątkowy...

Ja bym chciała żeby moje gotowanie było wyjątkowe.



Jak powinnam zacząć?


Od kupienia książek kucharskich?


Od uzupełnienia spiżarni oraz akcesoriów?

Od zebrania starych, domowych receptur prababci?

Od uważnego oglądania wybranych przez moje upodobania programów kulinarnych?


A może najlepiej inspirować się wszystkim naraz, eksperymentować i w końcu osiągnąć swój ideał...



Dla mnie przełomowym 'elementem' w kuchni było pojawienie się Chłopca. Wszak taki mały, nowy człowiek ma specjalne wymagania. W dodatku lubi powybrzydzać, wymaga... A co najważniejsze jego posiłki to teraz codzienność. Trudno więc zadowolić się ugotowaną zupą jarzynową zamrożoną w porcjach na najbliższy tydzień...


Jak więc połączyć te jego potrzeby zdrowego, pełnowartościowego i urozmaiconego żywienia z moimi przyzwyczajeniami, potrzebami, smakami.

Trudne.

A jeśli chcemy gotować dla całej rodziny musimy wszystkie upodobania łączyć, mieszać, próbować, serwować, odrzucać, zmieniać, urozmaicać, dostosowywać... a w efekcie powinniśmy dostać obrazek rodzinnego zgromadzenia przy stole uśmiechniętych osób zajadających wyczekany i pyszny posiłek.



Kiedy już zakupimy, przeczytamy i obejrzymy już wszystko co dotyczyć może żywienia dzieci, możemy wyruszyć do kuchni. Tam zamienimy się w Kucharę i zobaczymy co z tego wyniknie...


Inspiracją mogą być inni gotujący, podróże, tęsknoty, namiętności... Najważniejsze to odnaleźć w tym pomieszczeniu i tej czynności część siebie i swojego serca, żeby posiłek nie był jedynie jedzeniem i przykrym obowiązkiem. Gotować można nie tylko po to, żeby usiąść i nakarmić Chłopca. Jedzenie można zabrać nad wodę, można nakarmić przyjaciół, można gotować z nimi, można wymyślać spotkania, można wszystko! Pod warunkiem, że otaczamy się ludźmi, którzy też lubią jeść!



Oczywiście możemy też gotować dla każdego co innego i tym samy spędzać całe dnie na wymyślaniu, podgrzewaniu, odgrzewaniu nie mając czasu na swoje drobne przyjemności...